ZE STYL.EM

21 / 05 /  2023

Miniony tydzień minął mi na pracy zdalnej, która nawet jeśli nie jest standardem w moim zawodzie, to ciągle okazjonalnie się zdarza. Jako domator z natury nie narzekam i zawsze chętnie korzystam z takich okazji. Uregulowanie tej kwestii na poziomie ustawodawstwa to chyba jedyna dobra rzecz, jaka wynikła z pandemii i cieszę się, że mogę z tego udogodnienia od czasu do czasu skorzystać.



Ciężko powiedzieć żebym miała jakiś określony sposób ubierania się z okazji home office, zwłaszcza gdy nie obowiązują mnie dodatkowe standardy wynikające ze spotkań online. Niezależenie czy widzą mnie tylko moi domownicy czy koledzy z pracy, lubię ubierać się przede wszystkim tak, aby było mi ciepło i wygodnie. Trudno żebym zrezygnowała z tej maksymy, gdy siedzę głównie w domowych pieleszach.

Jedyne, co już przy okazji pandemii wprowadziłam do mojej domowej garderoby, to postanowienie wyrzucenia wszystkich maksymalnie zniszczonych, podartych i poplamionych ubrań, w myśl zasady, że te bez defektów nadają się tylko na zewnętrzny pokaz. Nawet w czterech ścianach domu staram się wyglądać ładnie, choćby dla samej siebie i wprowadzać rutynę regularnych zmian moich codzienno-domowych stylizacji, chociaż nie kokietujemy, nie robię tego codziennie.



Te dwie propozycje pół żartem, pół serio pokazują, jak zmienną i raczej chłodną mieliśmy w minionym tygodniu pogodę, ale tak naprawdę przede wszystkim mi samej uświadomiły, jak zmieniły się w ostatnich latach moje konsumenckie przyzwyczajenia. Tak, jak dzisiaj z reguły zawsze mam na sobie coś, co zdobyłam z drugiej ręki, tak moje domowe rzeczy, to w całości ciuchy kiedyś zakupione jako nowe.

* * *


Pierwszy zestaw to moja ukochana bluzka kupiona lata temu na Showroom, marki STAFF BY MAFF, którą dosłownie zajechałam od częstego noszenia. Zresztą ciągle zdarza mi się w niej wyjść w przypadku mniej zobowiązujących okazji, ale po blisko dekadzie użytkowania widać już na niej ślady zużycia. Dlatego coraz częściej stanowi podstawę mojej domowej garderoby. Tym razem dobrałam do niej czarne legginsy na strzemionach MASSIMO DUTTI oraz wełniane skarpety zrobione przez moją ukochaną babcię, z którymi nie rozstaję się nawet w środku lata.

W skład zestawu wchodzą:

bluzka:
STAFF BY MAFF (stara kolekcja)
legginsy:
MASSIMO DUTTI (stara kolekcja)
wełniane skarpety:
BEZ MARKI (hand made)

* * *


Drugi zestaw to już próba ratowania się przed chłodniejszymi podmuchami zimnego maja. W tym przypadku podstawę stanowi tunika na jedno ramię z oferty MLE COLLECTION, która trochę już mi się rozciągnęła od częstego noszenia i dlatego teraz przeważnie uzupełniam ją paskiem, trzymającym w ryzach jej asymetryczny krój. Ten ze zdjęcia jest chyba starszy ode mnie; pożyczyłam go kiedyś na wieczne używanie z szafy mojej mamy. Do kompletu dodałam proste legginsy, model Kolonia również z oferty MLE, które uwielbiam ze względu na wykończenie szeroką gumą w pasie oraz body INTIMISSIMI, które regularnie używam w charakterze podkoszulka. Całość uzupełniają oczywiście kolejne z kolekcji, wełniane skarpety Made by Babcia.

W skład zestawu wchodzą:

asymetryczna tunika:
MLE (stara kolekcja)
legginsy:
MLE (stara kolekcja)
body:
INTIMISSIMI (stara kolekcja)
pasek:
BEZ MARKI (z drugiej ręki)
wełniane skarpety:
BEZ MARKI (hand made)

* * *


W minionym tygodniu przytrafiła mi się w zasadzie tylko jedna konkretniejsza okazja „wyjścia do ludzi”, w dodatku niezbyt zobowiązująca, więc zdecydowałam się na prosty i maksymalnie wygodny zestaw złożony z białych, denimowych spodni MASSIMO DUTTI oraz swetra Lugo Ecru, z najnowszej kolekcji MLE, który bardzo lubię, bo jego długość, podyktowana zapewne obowiązującymi trendami, idealnie sprawdza się przy moim niskim wzroście. Zestaw uzupełniłam trenczem ze starszej kolekcji STRADIVARIUSA, który odkupiłam za bezcen na Vinted, listonoszkę MEDICINE, o której pisałam już w zeszłym tygodniu oraz białe sneakersy PUMA, które stanowią podstawę mojej wiosennej garderoby już czwarty sezon.

W skład zestawu wchodzą:

sweter:
MLE (aktualna kolekcja)
jeansy:
MASSIMO DUTTI (stara kolekcja)
sneakersy:
PUMA (stara kolekcja)
trencz:
STRADIVARIUS (z drugiej ręki)
torebka:
MEDICINE (z drugiej ręki)
kolczyki:
STRADIVARIUS (aktualna kolekcja)

* * *


Praca zdalna w przypadku domatorów niesie to niebezpieczeństwo, że mogą nie wyjść z domu choćby na chwilę i nawet będzie im się to podobać. Tak jest przynajmniej w moim przypadku. :) Dni spędzonych w domu nigdy nie traktuję w kategoriach zamknięcia. Nawet przymusowy, pandemiczny lockdown niespecjalnie odbił się z tego powodu na mojej psychice. To nie jest jednak najzdrowsza życiowo praktyka, więc staram się wynajdywać najróżniejsze okazje, które zmuszą mnie do wyściubienia nosa z czterech ścian choćby na chwilę. Przy tak cudownej pogodzie, jak w ten weekend aż prosiło się o krótki wypad rowerem. Ja w tym celu z czystej wygody korzystam z roweru miejskiego, który w Toruniu na szczęście w dalszym ciągu działa.

W skład zestawu wchodzą:

koszulka:
MLE (stara kolekcja)
kurtka wiatrówka:
H&M (stara kolekcja)
jeansy:
LEVI’S (z drugiej ręki)
trampki:
CONVERSE (nowe)
- spełnienie marzenia sprzed lat; 
to moje pierwsze „oryginałki” w życiu :) -


Tym optymistycznym akcentem żegnam się z Wami i życzę wszystkim cudownego tygodnia!

* * *

___________________________________

Artykuł nie powstał przy czyjejkolwiek współpracy 
i nie zawiera lokowania produktu. 
Jeśli kogoś lub coś nim promuję, to robię to z własnej, nieprzymuszonej woli.

Zdjęcia pochodzą w prywatnego archiwum autorki bloga. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Komentarze