ZE STYL.EM

20 / 01 / 2024

Są takie tygodnie, kiedy wszystkiego się odechciewa. Zwłaszcza gdy rozpoczyna je niesławny Blue Monday, podczas którego człowieka na dzień dobry potrąca rower a na dobranoc spotyka przykre doświadczenie walki z odmrożeniem twarzy. Poturbowana, obolała i zła jak osa ograniczyłam zatem aktywności ostatnich dni do spacerów między domem i pracą oraz sporadycznych, codziennych aktywności. Trudno, czasem i tak bywa.

W takich chwilach niespecjalnie mam ochotę na stanie przed otwartą szafą i kombinowanie. Zdecydowanie wolę sięgnąć wówczas po sprawdzone zestawy, w których będę czuć się wygodnie i komfortowo. Ten z dzisiejszego wpisu to raczej mało oryginalne połączenie białego swetra, model Bruksela z oferty sklepu MLE COLLECTION na sezon Jesień/Zima 2018 i satynowej spódnicy w subtelny wzór, pochodzącej z kolekcji ANSWEAR.LAB, uzupełnionych zamszowymi kozakami RYŁKO i długim wełnianym płaszczem. Bardzo lubię to połączenie, bo mimo jego prostoty ładnie się prezentuje i dobrze spełnia swoją funkcję. Nie mała w tym zasługa pięknego kroju swetra, moim zdaniem jednego z najbardziej udanych modeli w historii MLE, który udało mi się kiedyś upolować na platformie Vinted.

*   *   *

W skład zestawu wchodzą:

sweter:
(z drugiej ręki – Vinted)
spódnica:
(zeszłoroczny zakup)
pasek:
(stary zakup)
srebrne kolczyki z cyrkoniami:
(stary zakup, ale ciągle w ofercie)
torebka:
(zeszłoroczny zakup)
płaszcz:
NO NAME
(z drugiej ręki – Vinted)
muszkieterki:
(stary zakup)
szalik:
(stary zakup)

*   *   *

Nie chcę bynajmniej uchodzić za ekspertkę w tej dziedzinie, ale gdyście, podobnie jak ja, zostali kiedyś uraczeni wątpliwej przyjemności okazją walki z odmrożeniem, to gorąco polecam Wam Galaretkę Aloesową marki FOREVER LIVING PRODUCTS. Produkt jest obecny w mojej rodzinie od lat i pomógł między innymi z ranami pooparzeniowymi taty. Te trzeciego stopnia pozostawiły po sobie jedynie drobne, prawie niewidoczne blizny, po tych drugiego stopnia na twarzy nie pozostał najmniejszy ślad. Odtąd wszyscy regularnie stosujemy ten żel na wszelkiego rodzaju podrażnienia skóry i dlatego nie zawahałam się użyć go także podczas mojej ostatniej przygody z 20-stopniowymi mrozami. Paląca piekielnym ogniem skóra twarzy, diabelnie zaczerwieniona i z widocznymi pęcherzami po nocnej kuracji tym aloesowym cudem całkowicie wróciła do normy, a lekarz nie miał już nic więcej do dodania w temacie. (Pamiętajcie jednak, że każde odmrożenie tak czy siak warto skonsultować ze specjalistą, gdyż w poważniejszych przypadkach może okazać się konieczne podanie surowicy przeciwtężcowej).

Forever Aloe Very Gelly powstaje ze 100% naturalnego miąższu aloesowego, bez dodatku substancji oleistych. Jego jedyną wadą jest wynikający z tego, nieco kwaśny zapach, za którym osobiście nie przepadam. Ta drobna niedogodność ustępuje jednak zaskakującej wręcz skuteczności we wszelkich dolegliwościach skórnych.

___________________________________

Artykuł nie powstał przy czyjejkolwiek współpracy 
i nie zawiera lokowania produktu. 
Jeśli kogoś lub coś nim promuję, to robię to z własnej, nieprzymuszonej woli.

Zdjęcia pochodzą w prywatnego archiwum autorki bloga. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Komentarze