WSPOMNIENIE MARCA
30 / 03 / 2024
W przeciwieństwie do zeszłego miesiąca, marzec przyniósł ze
sobą szereg gorzkich wiadomości, które wbrew założonym planom i marzeniom,
wymuszają na mnie życiowy remanent i poukładanie pewnych kluczowych spraw od
nowa. Mimo że droga zapowiada się wyboiście, wierzę w szczęśliwe zakończenie,
bo taka już ze mnie niepoprawna optymistka. Czas pokaże czy warto było trzymać
się tej nadziei.
Poniżej nie znajdziecie jednak dramatycznych historii,
wylewu żalu i rzewnych łez rozpaczy. Zakładając tego bloga obiecałam sobie, że
bardziej skupię się dzięki niemu na pozytywnych aspektach mojego życia i tego
postanowienia zamierzam się konsekwentnie trzymać. Zapraszam więc do krótkiej
lektury tylko dobrych wspomnień ostatnich trzydziestu dni. Nawet jeśli nie było
ich wiele, a może właśnie dlatego, że było ich tak niewiele, warte są moim
zdaniem szczególnej troski i specjalnego miejsca w pamięci.
* * *
Mimo że wiosna czyha tuż za rogiem, zima
nie pozwala o sobie zapomnieć. Cóż, jak mówi stare porzekadło, w marcu jak w
garncu.
Na szczęście pogodniejsze dni również się
zdarzały. Tutaj cudowny błękit nieba podczas jednego ze spacerów.
Nadwiślańska panorama z nieco innej perspektywy niż
toruńska starówka. Ten cudowny widok roztacza się z tarasu mieszkania koleżanki.
Szczęściara!
Pokój z widokiem. Muszę przyznać, że w takich warunkach
pracuje mi się wyśmienicie.
* * *
Miesiąc temu pisałam Wam o tym, że wraz z zespołem bardzo
intensywnie pracujemy nad otwarciem internetowego sklepiku z naszymi
festiwalowymi gadżetami, do których prezentacji użyczyłam swojego wizerunku. W
tym wspominkowym WPISIE znajdziecie więcej szczegółów. Moją przygodę z
„modelingiem” kontynuowałam również w tym miesiącu, tym razem w nieco szerszym
i siłą rzeczy weselszym gronie. Poniżej kilka zdjęć zza kulis.
Wnętrze, które widzicie to duża sala toruńskiej Fundacji TUMULT, w której mieści się studyjne Kino CAMERIMAGE. Korzystając z
okazji serdecznie Was do niego zapraszam. Repertuar mamy naprawdę różnorodny,
ambitny i konkurencyjny względem innych kin w Toruniu. Znajdziecie tu
nie tylko gorące nowości, ale i klasyki kina, do których wszyscy lubimy wracać.
Przekonajcie się sami!
* * *
Gest symboliczny, może nawet trochę niepotrzebny,
ale ciągle bardzo miły. Dziękuję Panowie!
Wprawdzie Dnia Kobiet specjalnie nie świętuję,
wychodząc z założenia, że swoją kobiecość mogę i wolę celebrować codziennie, aniżeli
w wyznaczone kalendarzem dni, ale tak się akurat złożyło, że w tym roku udało
mi się go spędzić w sposób wyjątkowy, bo w fantastycznie babskim, ludzko-psim
gronie, tocząc gorące dyskusje na tematy kompletnie nieistotne. Dziewczyny,
bardzo Wam dziękuję za super wieczór! Tego mi było trzeba!
* * *
To był naprawdę intensywny weekend. Po piątkowej gorączce
babskiej nocy, w sobotę wybrałam się na dziesiąty z kolei Pokaz Mody Alternatywnej. Pomysłodawczynią tej cyklicznej imprezy jest moja dalsza
znajoma, Julia Widlińska, która mimo wielu przeciwności losu od ponad
dekady dzielnie walczy o to, by w społecznej świadomości torunian (i nie tylko)
znalazło się miejsce także dla nieco bardziej awangardowej odsłony mody,
wymykającej się klasyfikacjom mainstreamu oraz dyktatowi wybiegów i
trendsetterów z Instagrama. Tym razem w modowy wybieg zamieniła się sala
widowiskowa toruńskiego WOAKu, na której swoje najnowsze projekty
zaprezentowało dwunastu artystów, zarówno tych bardziej mi znanych z
poprzednich edycji wydarzenia, jak i zupełnie nowe twarze. Wśród nich znaleźli
się następujący twórcy: POKO, STEAMPUNK & FANTASY, MYST, TIRITH, K&J
CZUJETO, NASGULA, GH, SUN & MOON, EMIL WIECZOREK, DONIATELLA SENKACE, BF
oraz GOTWEAR. Więcej na temat samego pokazu, ale i mojej przygody z modą
alternatywną możecie przeczytać i zobaczyć TUTAJ.
* * *
Dla wyjątkowo niezorientowanych – to nie są Oscary,
a wyróżnienia wręczane podczas Festiwalu Filmowego EnergaCAMERIMAGE. No co ja
mogę… Nagrody Akademii jeszcze nie zdobyłam ;)
No i stało się! Oscary zostały wręczone, a sezon nagród
możemy oficjalnie uznać za zamknięty. Zwycięzcą wieczoru okazał się Oppenheimer
w reżyserii Christophera Nolana. Cóż za NIE-spodzianka! Zdając sobie sprawę
z realizacyjnej maestrii tego filmu, skrojonej wręcz pod najbardziej prestiżowe
nagrody, nie jestem jego fanką. Doceniam, ale obejrzałam bez większych emocji i
po jednym razie raczej nie mam ochoty na więcej. Zwycięstwo tego filmu zdawało
się jednak przesądzone, dlatego jakoś specjalnie nie zdziwiło mnie aż siedem
statuetek, którymi został uhonorowany. Moimi osobistymi zwycięzcami pozostają
jednak inni twórcy.
zdj.1 Przesilenie zimowe ©Focus Features / zdj.2 Amerykańska fikcja ©MGM Pictures / zdj.3 Biedne istoty ©Searchlight
Pictures / zdj.4 Anatomia upadku ©Les Films Pelléas
Bardzo cieszą mnie cztery wyróżnienia dla Biednych istot
(reż. Yórgos Lánthimos), na czele z Oscarem dla Emmy Stone. Ta oszałamiająca
wizualnie produkcja w zaskakująco jasny, może nieco prosty, ale ciągle
sugestywnie przekonujący sposób przytacza freudowskie ujęcie konfliktu Erosa i
Tanatosa, nie dając jednak zamknąć się tylko i wyłącznie w szufladkach teorii
Zygmunta Freuda. Film przypomina nam, jak bardzo wszyscy jesteśmy do siebie
podobni, niezależnie od czasów, w których przyszło nam żyć, wieku, wykształcenia
czy płci. Niech Was nie zwiedzie główna bohaterka tej opowieści, bo ta traktuje
o emancypacji nas wszystkich, nie tylko kobiet; o odwadze, na którą nie
wszystkich stać; o umiejętności przeciwstawienia się opiniom innych w drodze do
realizacji własnych potrzeb, celów i pragnień.
Kadr z filmu Biedne istoty © Atsushi
Nishijima, Searchlight Pictures
Cieszą mnie bardzo zwycięstwa w obu kategoriach
scenariuszowych, gdzie wygrały Anatomia upadku (reż. Justine Triet) oraz
Amerykańska fikcja (reż. Cord Jefferson). O Anatomii pisałam
szerzej przy okazji TEGO wpisu, więc nie będę się
powtarzać, ale niezmiennie uważam tę produkcję za dzieło niemalże idealne i
zdecydowanie jeden z najlepszych obrazów, jakie miałam okazję zobaczyć w
ostatnich miesiącach. Amerykańska fikcja z kolei to zaskakujący powiew filmowej
świeżości, z genialną rolą Jeffrey’a Wrighta, do którego początkowo podchodziłam
z pewną rezerwą. Konstrukcja fabularna filmu nie jest specjalnie wymagająca,
może nawet trochę zbyt powolnie nadganiająca za domyślnością samego widza, ale trafność
postawionych tez, w sposób cudownie sarkastyczny punktujących tak zwaną
polityczną poprawność, sprawia, że ogląda się go z przyjemnością i bez poczucia
upływu czasu. Nie ma tu wprawdzie odkrywczych analiz, do których sami nie
bylibyśmy w stanie dojść pozostając świadomym członkiem społeczeństwa, ale dzięki
lekkości, z jaką ta historia jest opowiedziana i komediowemu sznytowi całości,
mamy poczucie wartościowej nauki poprzez zabawę; możliwości przejrzenia się w krzywym
zwierciadle bez nadętego moralizatorstwa.
Kadr z filmu Amerykańska fikcja © 2023 Metro-Goldwyn-Mayer Pictures Inc.
All Rights Reserved.
Ucieszyło mnie także zwycięstwo wstrząsającej Strefy interesów
(reż. Jonathan Glazer) w kategorii międzynarodowej, choć filmu jeszcze nie
wiedziałam, więc powtrzymam się od szerszego komentarza oraz Oscar dla Da’Vine
Joy Randolph za drugoplanową rolę w Przesileniu zimowym (reż. Alexander
Payne), bo zagrała tam znakomicie, doskonale rozumiejąc charakter granej przez
siebie postaci i sytuacji, w której się znajduje. Podobnie jak Amerykańska
fikcja, Przesilenie (o tym obrazie również TUTAJ) to film analizujący
przede wszystkim kondycję współczesnego społeczeństwa amerykańskiego, ale
dzięki umiejętności zuniwersalizowania swoich tez, obie produkcje stają się
wartościową wiwisekcją współczesności niezależnie od szerokości geograficznej,
które warto znać.
Kadr z filmu Przesilenie zimowe © Seacia
Pavao, Focus Features
* * *
Po filmowych wrażeniach przyszedł czas na nadrobienie
rodzinnych zaległości. Przy okazji TEGO WPISU zdradziłam Wam, że w
ostatnim czasie moja rodzina nieco się powiększyła dzięki nowonarodzonej Paulince,
którą przyszedł czas najwyższy poznać osobiście. W tym celu wybrałam się do Poznania,
by nie tylko powitać ją na świecie, ale zobaczyć się także z jej nieco starszą
siostrzyczką Urszulką oraz rodzicami obu dziewczynek. W tak zacnym
gronie śmiechom i zabawom nie było końca, a po powrocie do domu ciocia po prostu
padła… ze szczęścia.
* * *
Zbliżając się powoli do końca, jeszcze dwa stałe już punkty
tej serii wpisów. W pierwszej kolejności kilka innych odzieżowych zestawów
towarzyszących mi w mijającym miesiącu, dla których nie znalazłam miejsca w
osobnych wpisach dostępnych TUTAJ, TUTAJ oraz TUTAJ.
Podstawę powyższych zestawów stanowią:
1. sweter MEDICINE (nowy), jeansy LEVI’S 501
(z drugiej ręki – Vinted), skarpetowe botki VENEZIA (stary zakup) / 2. sweter DOROTHY PERKINS (stary
zakup), spódnica UNIQLO (z drugiej ręki - Vinted), kozaki RYŁKO
(stary zakup)/ 3. bluza i marynarka MLE (stary zakup oraz z drugiej ręki
- Vinted), jeansy KAPPAHL (stary zakup), sneakersy MICHAEL KORS (z
drugiej ręki - Vinted) / 4. Sukienka MLE (stary zakup), kardigan MANGO
(stary zakup) i botki EVEN&ODD (stary zakup).
* * *
Małej dawce poezji autorstwa Izumi Shikibu towarzyszy
tym razem kwiatowa ilustracja, która wyszła spod ręki Ōoka Shunboku,
mniej znanego mi malarza-samouka, znanego głównie z obrazów przedstawiających
ptaki, insekty oraz kwiaty właśnie. Shunboku był przede wszystkim ilustratorem
reprodukującym starych mistrzów, zarówno japońskich, jak i chińskich, który
większość swojego zawodowego życia spędził w Osace. Swoje ilustracje wydawał w
postaci serii malowanych na drewnie książek zwanych ehon (książki z
obrazkami), służących jako podręczniki dla artystów. Korzystali z nich na
przykład Itō Jakuchū czy Kimura Kenkadō.
© domena publiczna
Powyższa ilustracja pochodzi z serii A Collection of Lively Sketches of Flowers and Insects of the Ming Dynasty datowanej na
około 1812 rok, na którą składa się zestaw trzech książek wykonanych techniką
drzeworytu. Znajdują się one w zbiorach Metropolitan Museum of Art w Nowym
Jorku.
* * *
Witaj kochana! Jak
miło widzieć, że powolutku budzisz się z zimowego letargu. Już się nie mogę
Ciebie doczekać!
Nie wiem czy wiecie, ale magnolia jest drzewem, które bardzo obficie kwitnie jeszcze przed pojawieniem się
liści. W przypadającym na kwiecień-maj okresie rozkwitu możemy podziwiać ją w
jej pełnej, różowej krasie, zanim zazieleni się na dobre, tworząc idealnie
gęsty parasol liści chroniących cieniem przez letnim słońcem. Oczywiście odmian
magnolii jest całe mnóstwo, o różnym zabarwieniu kwiatów i okresie kwitnienia,
ale ja ograniczam się jedynie do charakterystyki mojej bezpośredniej sąsiadki
rosnącej niedaleko, którą mijam codziennie w drodze do pracy.
Pełen wiosenny
rozkwit i sierpniowa dojrzałość.
* * *
Niezależnie czy i jak obchodzicie okres Świąt Wielkanocnych, życzę aby był to dla Was czas pełen spokoju i samych dobrych wiadomości.
Wesołego
Alleluja!
___________________________________
Komentarze
Prześlij komentarz